Opener 2011

Heineken Open’er Festival to jedno z największych i najlepszych kilkudniowych wydarzeń muzycznych.  Odbywa się ono na terenie Lotniska Marynarki Wojennej w Gdyni. Organizowane jest corocznie od 2002 roku z ramienia Alter Art. Festiwal nasycony różnymi gatunkami muzycznymi, otwarty dla każdego z łatwością co roku pozbywa się ogromnej puli biletów nakładem około 85 tysięcy.  Renoma festiwalu sprawiła, że jest jedynym tego typu wydarzeniem, na które bilety są dystrybuowane jeszcze zanim publiczność pozna pierwszego wykonawcę. W 2011 roku po latach oczekiwania Coldplay zagrali w Polsce z okazji 10 rocznicy powstania Open’era. Koncert ten przyniósł ze sobą wiele różnych opinii, lecz pomimo tego z pewnością można go zaliczyć do udanych. Atmosfera jaka panowała na płycie była wprost nie do opisania. Wśród koncertowiczów łatwo można było rozpoznać fanów zespołu, którzy wyróżniali się z tłumu na różne sposoby. Jedni tradycyjnie nosili Coldplay’owe koszulki czy opaski, natomiast drudzy szli w jeszcze bardziej odważne pomysły jak upodabnianie się do Chrisa Martina poprzez rysowanie sobie znaków na dłoniach lub trzymanie różnorakich transparentów. Zdjęcie jednego z nich można było nawet obejrzeć na oficjalnej stronie zespołu, a napis jaki na nim widniał to „Coldplay Welcome Home”. Warto jednak zauważyć, że nie tylko fani czuli podekscytowanie przed koncertem. Brytyjczycy również chcieli dać z siebie wszystko podczas swego pierwszego koncertu w Polsce, natomiast tuż przed koncertem można był ujrzeć wpis na stronie Twitter, dodany przez perkusistę Coldplay, Willa Championa, o treści „Dobry wieczór Polska”.

Już kilka minut po godzinie 22 brytyjski zespół wszedł na scenę wywołując jednocześnie dziesiątki tysięcy krzyków i oklasków. Euforia aż unosiła się w powietrzu, ale nie ma co się temu dziwić, ponieważ słuchacze czekali na tą chwilę latami. Tłok był w tamtym momencie tak duży, że nie było nawet mowy o jakiejkolwiek swobodzie ruchu. Grupa zaczęła swój koncert klasycznym już dla ery Mylo Xyloto intrem, by od razu z niego wejść w utwór Hurts Like Heaven. Co prawda nie była to piosenka przez wszystkich wtedy znana, z racji tego iż należała do najnowszych, lecz nie przeszkodziło to wcale we wspaniałej zabawie. Zważając na to, że drugim utworem zagranym przez Coldplay było Yellow wywnioskować można, że na festiwalową scenę chcieli wejść „z kopniaka”. Za dużo ? Okazuje się że nie, bo tuż po tym usłyszeć można było kolejną energiczną bombę – In My Place, w której przerwie wokalista podkreślił pierwszą wizytę zespołu w Polsce i podziękował za przybycie pokuszając się nawet o polskie zwroty. Po tym jakże wybuchowym wejściu, przyszedł też czas na przywitanie się z publicznością. Artysta wprawił Polaków w podekscytowanie wypowiadając takie sentencje jak „Dziękuję” czy „Dobry wieczór jak się macie?”. Widać było, iż sam również nie mógł ukryć swej radości i zapewnił, że podczas koncertu muzycy dadzą z siebie wszystko. Czas na następny kawałek – kolejny z nowej płyty. Trzeba przyznać, że do repertuaru należały w miarę skoczne piosenki. Kolejne, czyli Major Minus (dość szybki kawałek z pazurem i nutą grozy, przesycony adrenaliną) oraz Lost (należący również do grona hymnów Coldplayerów, będący połączeniem wspaniałej partii instrumentów z sekcji rytmicznej, przemyślanych riffów gitarowych oraz świetnie zgranych wokali Chrisa Martina i Willa Championa) wcale nie zwalniały tempa, którego grupa narzuciła sobie już z samego początku. Musiała jednak przyjść ta wyczekiwana chwila spokoju i odpoczynku. Było nią The Scientist. Jedna z najbardziej znanych, popularnych i rozchwytywanych piosenek zespołu. Balladzie dał się porwać praktycznie każdy, nie zabrakło ani śpiewu, ani łez, a rezultatem tego była pochwała Polaków za wysokie umiejętności wokalne. Kolejnym zaskoczeniem koncertu było to, że tuż po końcówce utworu Martin pozwolił samej publiczności zaśpiewać refren, co spowodowało przyjemny dla ucha dźwięk kilkudziesięciotysięcznego chóru. Coldplay wybrało swój repertuar bardzo rozsądnie, dając okazje do potańczenia, do wyładowania się, ale i także do refleksji zostawiając też w swojej set liście najsłynniejsze ballady. Następne w kolejce było dynamiczne Shiver oraz wzniosłe Violet Hill. Nie zabrakło też drobnych zmian. Festiwalowicze mieli okazję usłyszeć nową wersję God Put A Smile Upon Your Face, która zaskakująca się rozwija, zaczynając od cichej gitary, a kończąc się kolejnym wybuchem energii. Wielką szansą dla Openerowiczów było również usłyszenie Everything’s Not Lost – utworu z pierwszej płyty, który nie grany był na żywo przez bardzo długi czas. Była to kolejna piosenka będąca ukojeniem dla wnętrza, nie wspominając już o jej bridge’u, który zapewnił niesamowite poczucie zjednoczenia wśród fanów, którzy  całymi sercami śpiewali wraz z Chrisem i Willem że „nie wszystko jest jeszcze stracone”. Tuż po zakończeniu utworu, Polacy (i oczywiście nie tylko) doczekali się kolejnych, zwróconych w swoją stronę komplementów. Wokalista Coldplay pochwalił publiczność, a także zaznaczył, że musi zapytać manager’a zespołu dlaczego musieli tak długo czekać, by tu zagrać. Chwilę później zapowiedział kolejną nową piosenkę – Us Against The World. Co prawda tylko nieliczni znali tekst piosenki, lecz i tu nie zabrakło wsparcia widowni. Oklaski, okrzyki, łzy – to wszystko w ciągu zaledwie 4 minut. Mimo minimalistycznej formy utworu, na te kilka chwil, na polu festiwalowym zapanowała nieopisana magia. Owacji doczekał się również perkusista Coldplay, który podczas drugiej zwrotki, dołączył do frontman’a wspomagając go swym głosem, tworząc coś naprawdę niezwykłego. Po przybyciu na scenę reszty członków formacji dźwięki powoli zmierzały ku wyciszeniu, by zmiażdżyć słuchaczy kolejnym atakiem dźwięków jakim było znane praktycznie wszystkim Politik. I w tym miejscu nie zabrakło małego smaczku dla fanów, jakim było zaśpiewanie przez Martina alternatywnego tekstu piosenki: „Give me peace of mind and rhyme, let us play In Poland for the very first time”. Warto też napisać o tym, że grupa świetnie dobrała swoją setlistę, przeplatając stare utwory z nowymi, łącząc wolniejsze z bardziej dynamicznymi. Wszystko ze sobą współgrało i jako całość spełniało się znakomicie.

Kolejną część koncertu rozpoczął Chris Martin, grając na pianinie mostek kultowego hitu Viva La Vida. Fanom szybko udało się rozpoznać utwór i dołączyć do frontman’a zespołu, wspomagając go swymi głosami, jak i również śpiewającego chwilę później Willa Championa. Obiektywnie mówiąc, można śmiało stwierdzić, że był to zdecydowanie najgłośniejszy moment występu. Polacy po raz kolejny pokazali, że potrafią być świetną publicznością gotową do wszelkich poświęceń oraz totalnego zdarcia gardła. Znakomity chór jaki stworzyła wraz zespołem widownia, można było nawet usłyszeć i obejrzeć na głównej stronie internetowej Coldplay, zapewniając tym samym świetną pamiątkę uczestnikom festiwalu , a także prawdopodobnie potwierdzając, iż sami byli pod wrażeniem efektowności ich zaangażowania. Następnym numerem było jeszcze bardziej przyspieszające tempa Charlie Brown czyli kolejny świeży kawałek z nadchodzącej płyty. Tutaj kwartet ponownie udowodnił, że można się wspaniale bawić nawet nie znając całego repertuaru. Jako zakończenie swojego występu muzycy wybrali utwór Life Is For Living. Jest to na pozór spokojna kompozycja, którą można było usłyszeć na pierwszej płycie zespołu i pełniła tam ona funkcje tak zwanego „hidden track’u”. Dlaczego na pozór spokojna? Ponieważ i tutaj nie zabrakło silnego uderzenia dźwięków, podsumowującego wszystkie najpiękniejsze emocje, które objawiły się w czasie tych zaledwie 75 minut. Po uderzeniu w ostatnie bębny, struny czy klawisze, formacja zeszła ze sceny, dziękując jednocześnie publiczności za okazję do tak przyjemnego koncertu i za tak ciepłe przywitanie.

Na szczęście pożegnanie fanów przez zespół było chwilowe i po kilku minutach okrzyków i oklasków wrócili do swoich instrumentów, by zagrać dla publiczności jeszcze kilka numerów. Na pierwszy ogień poszedł jeden z najbardziej znanych fortepianowych przebojów – Clocks. Mimo tego, iż piosenka grana jest  już od bardzo długiego czasu na prawie wszystkich koncertach i zdążyła stracić na długości, to na pewno nie zachwiana została jej jakość. Artyści ponownie wykonali ją w świetny sposób dając kolejnego energetycznego kopniaka tym, których stanie w miejscu od przeszło kilku godzin zaczynało męczyć. Kolejny utwór wywołał prawdopodobnie nie mniejszy entuzjazm, gdyż tak samo jak poprzednik, należy do tych bardziej znanych z dorobku zespołu. Fix You to to, na co zdecydowana większość czekała. Usłyszenie tego kawałka na żywo jest marzeniem niejednego fana Coldplay. Brzmienie jakie wydobyło się ze sceny poruszyło i pokrzepiło serce każdego, kto stał w niedalekiej odległości od barierek. Subiektywnie mogę powiedzieć, że było to naprawdę niesamowite przeżycie, jedno z najlepszych jakie się w życiu doświadcza. Definitywnym już finałem był singiel Every Teardrop Is A Waterfall, którego zadaniem było wykrzesanie z publiczności resztek energii jakie w nich jeszcze zostały. Pozytywny nastrój piosenki sprawił, że wśród zgromadzonych pod sceną pozostała już tylko radość. Trudno sobie wyobrazić bardziej efektowne zakończenie koncertu. Gdybym osobiście miał wyrazić to, co najbardziej mi się w tym wieczorze podobało, to nie byłbym w stanie tego zrobić. Wszystko współgrało ze sobą znakomicie i sprawiło, że debiut zespołu na polskiej scenie koncertowej pozostawił po sobie ogromne wrażenie. Nie da się tego ani opisać, ani opowiedzieć. To trzeba przeżyć. Schodząc ze sceny Chris Martin powiedział „See you again next year, I hope”. Kilka miesięcy później okazało się, że dotrzymał słowa. Polacy dostali kolejną szansą ujrzenia Brytyjczyków w swojej ojczyźnie. Czym tym razem zaskoczy nas zespół? Jakie utwory zagra? Przekonamy się we wrześniu roku 2012, jednak już z tego miejsca możemy być pewni, że muzycy dadzą z siebie wszystko, aby po raz kolejny uczynić swój koncert naszym najlepszym. Do zobaczenia w Warszawie!

autor The Champion

Strona wykorzystuje pliki cookies.

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje. Dowiedz się więcej jak je wyłączyć.

ok, nie pokazuj tego więcej