Powrót

Koncert w kinie? Czemu nie!

Zastanawiałem się przez chwilę, czy napisać o tym wydarzeniu w pełni obiektywnie – skupić się na kształcie, zamyśle, czy też lepiej pozwolić sobie na zajrzenie w głąb siebie i zezwolenie swojej subiektywnej duszyczce dać z siebie obraz, który napotkałem. Cóż, jak zapewne możecie wywnioskować z tego wstępu, wybrałem drugą opcję.

Nie chcę podawać tutaj nazw konkretnych kin, przytaczać wypowiedzi widzów, organizatorów – nie jest moim zamiarem wytykać błędów dźwiękowych (ach, te mega-hiper-kina z dźwiękiem jak z laptopa), internetowych (obraz, który się zacina i „pikseluje” w najmniej właściwych momentach), bo one wszystkie są nieuniknione. Chciałbym tylko podzielić się z Wami moimi odczuciami, jako wielbiciela Coldplay i kogoś, kto po raz pierwszy uczestniczył w pokazie koncertu na kinowym ekranie. Podzielę mój tekst na kilka „rozdzialików”. Jeśli tylko chcecie, piszcie z Waszymi opiniami.

  • SETLISTA

Cóż, przyznam, że zabrakło mi „In My Place” oraz „Charlie Brown”, lecz dodanie „Don’t Panic” w zasadzie zrekompensowało wiele, a kiedy widziałem chłopaków śpiewających pojedynczo swoje fragmenty tekstu, to usta same mi się śmiały. Ja tak bardzo lubię ten kawałek. I jeszcze dodatkowe dwie piosenki, których się nie spodziewałem – piękna, energetyczna „De musica ligera” oraz niestety bardzo prawdziwa w swoim przekazie „Baraye” wspaniale uzupełniły zestaw. A do tego „Let Somebody Go” wykonane wraz z H.E.R…. Ech, jak ta dziewczyna gra na gitarze! Te wszystkie ciekawe elementy nawet zmazały niezbyt pozytywne (jak dla mnie) wrażenie „Humankind”, który (napiszcie mi, jeśli się mylę) chyba był z playbacku.

Ogólnie – dobrze, że na sali kinowej było jeszcze kilkunastu fanów, którzy śpiewali wraz ze mną, bo poczułem się niemal jak na prawdziwym koncercie.

Nie mogę jeszcze zapomnieć o „The Astronaut” wykonanym wraz z JIN. Widziałem w tym chłopaku emocje, drobne przytłoczenie ogromem publiczności, wzruszenie, kiedy wraz z Chrisem Martinem śpiewali „do siebie”… Nawet jego śmiech był na miejscu, a sama piosenka gra mi w uszach, bo to naprawdę ładny popowy kawałek.

  • CHRIS MARTIN

Muszę napisać o Chrisie Martinie, bo widziałem w nim osłabienie. Popijał wodę, nie był taki roztańczony, rozskakany, jak zwykle. Faktycznie choroba go przygniotła. W zasadzie jednak czego powinienem oczekiwać od wokalisty, który po koszmarnej infekcji płuc wraca na scenę i wyśpiewuje koncert za koncertem. Miło, że wspomniał Polskę, gdy wymieniał wszystkie kraje, w których mogliśmy zobaczyć ten koncert w kinie.

A tak ode mnie – przyznaję, że wolę, gdy mówi w języku angielskim. I faktycznie ograniczył się do tylko kilku wtrętów w języku hiszpańskim. Może z powodu międzynarodowości całego projektu :)

  • KONCERT JAKO TAKI

Było wybuchowo oraz kolorowo. Autorzy oprawy wizualnej nie szczędzili fajerwerków. Szkoda, że były tylko na płaskim ekranie, natomiast ich pojawienie się nie zawsze wyglądało ładnie, jakby fachowcy w operatorce w nieodpowiednich momentach przełączali obraz między kamerami.

A może to tylko ja… Chciałem wielkiego koncertu, z wrażeniami na miarę tego w Warszawie. Dostałem jednak coś całkiem efektownego z nie do końca dobrym dźwiękiem. Mogę liczyć na to, że to widowisko wkrótce pojawi się na nośnikach i będę mógł odpalić je w domu na mocnym sprzęcie, bez problemów z internetem.

SKROMNA OPINIA

Czy podobało mi się? Tak – atmosfera w kinie była wyborna (ach, ci ludzie poubierani w koncertowe koszulki), ktoś narzekał, że kiepsko widać, słabo słychać – i co z tego! Postanowiłem założyć klapki jak przysłowiowy koń i patrzeć tylko na show. Niektórzy z nas nawet wstali z miejsc na „Viva La Vida”. I śpiewaliśmy! To chyba najlepsza opinia, jaką mogę wystawić. Śpiew w ciemnym kinie, a w sercu radocha!

Paweł

Dwie ciekawostki:

  • Kinowy koncert zarobił prawie 8,5 mln $ i był 6 najchętniej oglądanym seansem w ten weekend na świecie
  • podczas występu na małej scenie, na instrumencie Willa, można było ujrzeć przyklejone serce z naszej akcji koncertowej z Warszawy

foto główne pochodzi z Malezji

Strona wykorzystuje pliki cookies.

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje. Dowiedz się więcej jak je wyłączyć.

ok, nie pokazuj tego więcej